Ryzyko katastrofalne, a sektor ubezpieczeniowy

podrozdział pracy magisterskiej

Ryzyko katastrofalne można zdefiniować jako możliwość wystąpienia nieoczekiwanych strat w efekcie poważnej katastrofy naturalnej jak huragan czy trzęsienie ziemi. Oblicza się, że – licząc od początku wieku – 60-75% strat, które zostały spowodowane wielkimi kataklizmami, przypada na lata 80 i 90.

Na początku lipca 1999 roku Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) zorganizowała w Genewie konferencję naukową. Obradujący uczeni przypomnieli, że w latach 90-ych liczba katastrof naturalnych wzrosła trzykrotnie, a spowodowane przez nie szkody materialne powiększyły się dziewięciokrotnie. Straty ekonomiczne są raczej jednolicie rozłożone pomiędzy głównymi rodzajami zjawisk – trzęsienia ziemi, huragany i powodzie (30% każdy). Inne katastrofy naturalne jak pożary lasów, susze czy okresy mrozów odgrywają rolę drugorzędną (łącznie 10%). W odniesieniu do strat ubezpieczonych 66% przypada na huragany, gdyż jest to najczęściej ubezpieczane zjawisko. Pozostałe 20% dotyczy trzęsień ziemi, 8% powodzi, a reszta innych katastrof.[1] Szkody na własności wywołane katastrofami w Stanach Zjednoczonych osiągnęły bezprecedensowe rozmiary. Pomiędzy 1989 i 2000 rokiem, ubezpieczone straty z trzęsień ziemi, huraganów, i innych naturalnych klęsk osiągnęły $110mld, w porównaniu do $51mld w latach 1950-1988. W rzeczywistości całkowite ubezpieczone straty w ostatniej dekadzie były dwukrotnie wyższe od strat na przestrzeni poprzednich 38 lat.

W okresie 1970-1999 zanotowano 46 katastrof ze stratami liczonymi w miliardach dolarów, z czego 32 zdarzyło się w ostatnich 10 latach. W jednym tylko roku 1999 doświadczyliśmy 7 „miliardowych” katastrof. [2]

Od zawsze – a już na pewno od początku gwałtownego rozwoju ubezpieczeń w XIX w. – jednym z największych ich problemów były szkody katastrofalne. Problem ten zaczął jednak gwałtownie narastać w ostatnich latach. Skomplikowanie oraz koncentracja na stosunkowo niewielkich obszarach działań człowieka, wzrost zamożności społeczeństw, a także bezwzględny przyrost ilości naturalnych klęsk żywiołowych (trzęsienia ziemi, huragany, powodzie) powoduj ą bowiem, że szkody katastrofalne kosztują sektor ubezpieczeniowy coraz więcej. (Rys. 1)

Rys. 1

■ Straty ekonomiczne ■ Straty ubezpieczone

Źródło: MunichRe

Szybki przyrost naturalny na terenach podatnych na katastrofy także wskazuje kontynuację rosnącego trendu w zakresie szkód. W USA najbardziej narażone na ryzyko stany – Kalifornia, Floryda i Teksas – zawierają mocno eksponowane na katastrofy regiony – Wybrzeża Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej na huragany, i dużą część Kalifornii podatnej na trzęsienia ziemi. W każdym z wymienionych stanów populacja wzrosła dwa razy więcej niż cała populacja Stanów Zjednoczonych między 1980-1993. W rezultacie, 25 procent populacji amerykańskiej obecnie zamieszkuje trzy stany. (tab.2)

Wzrosło także indywidualne nabycie ubezpieczeń – w 1993 roku ubezpieczenie posiadało około 76% amerykańskich gospodarstw domowych, w porównaniu do 70% w 1984. [3]

Tabela 2 – Wzrost populacji w narażonych na ryzyko stanach USA

Wzrost

1980-93

%

Populacja jako %

całej populacji USA

1 993

Kalifornia 32 12
Floryda 40 5
Taksas 27 7
USA 13 100

Źródło: U.S. Bureau of the Census, Statistical Abstract of the United States, 1994.

Aby lepiej zobrazować zachodzące tendencje spójrzmy na poniższe zestawienie:

Tabela 3

Wielkie katastrofy naturalne 1960-1998
Dekada Dekada Dekada Ostatnie 10 lat
1960-1969 1970-1979 1980-1989 1989-1998
Ilość 16 29 70 53
Straty 52,5 100,9 160,9 479,3
ekonomiczne*
Straty 7,0 11,8 32,3 106,9
Ubezpieczone*

* miliardy USD – ceny z 1998 roku               Źródło: MunichRe

Jak widać wzrost strat ekonomicznych dokonał się przy spadku ilości samych katastrof (w latach 80-ych na katastrofę przypadało 2,3 mld USD podczas gdy w ostatniej dekadzie już ponad 9 mld USD. Co więcej szkody na ubezpieczonym mieniu, co bezpośrednio wpływa na sektor ubezpieczeń, rosną w jeszcze większym stopniu (w latach 70-ych stanowiły 10% strat ogółem, dekadę później już 20%, a w ostatnich 10 latach relacja ta wzrosła do 23%). Generalnie porównując ostatnie 10 lat do dekady lat 60-ych stwierdzimy, że ilość katastrof wzrosła 3-krotnie, straty ekonomiczne 9-krotnie, a straty ubezpieczone, aż 15-krotnie. Potwierdza to rosnącą tendencję do ubezpieczania się przeciw katastrofom naturalnym, co wpłynie z kolei na dalszy wzrost szkodowości. Rok 1999, choć nieuwzględniony w analizie, był kolejnym „kosztownym” w historii. Straty ekonomiczne sięgnęły 100 mld USD – podobnie jak w całej dekadzie lat 70-ych, ubezpieczone zaś 24 mld USD – wielkość zbliżoną do dekady lat 80-ych.

Dla sektora ubezpieczeniowego w Stanach Zjednoczonych najważniejsze zdaje się być pytanie warte około 64 mld dolarów – co się stanie jeśli, jakiś potężny huragan doszczętnie zniszczy np. centrum Miami, bądź spłaszczy całą południową Kalifornię? Nie są to obawy bezpodstawne. Specjaliści przewidują kolejne „super-katastrofy”, a mogą być one jeszcze bardziej okropne – trzęsienie ziemi w Kalifornii może wyrządzić szkody na 71 mld dolarów, zaś huragany na Florydzie – 76 mld dolarów. [4]

W tej skali huragan Andrew był zaledwie drobną przygrywką, gdyż jedynie zahaczył Florydę nie niszcząc najdroższych własności. Pomimo tego, iż dotknął tylko 1% terytorium Florydy, straty na ubezpieczonym mieniu były rekordowe – 16mld USD. Katastrofy, które spowodują tak duże roszczenia, mogą się pojawić w przyszłości stawiając firmy ubezpieczeniowe przed groźbą niewypłacalności. Wielu ubezpieczycieli sklasyfikowało charakterystyki ryzyka i uzależniło je od katastrof pogodowych występujących w danych regionach (np. kompanie ubezpieczeniowe działające w Nowym Jorku i na Florydzie koncentrują się na ubezpieczaniu od huraganów w przeciwieństwie do firm kalifornijskich ubezpieczających od następstw trzęsienia ziemi).

Oczywiście nie wszystkie straty w pełni rekompensowane są przez ubezpieczycieli. Pokrywają oni w tej chwili – ze względu na brak wyobraźni ludzi lub zbyt wysokie, ich zdaniem stawki ubezpieczeniowe – tylko pewien procent szkód. Wśród wymienionych najdotkliwiej uderzyły ubezpieczycieli: huragan Andrew (około 16mld USD wypłaconych odszkodowań) oraz trzęsienie ziemi w Los Angeles (około 11mld wypłaconych odszkodowań). Firmy ubezpieczeniowe, motywowane możliwością bankructwa, poszukują różnych dróg przeniesienia ryzyka poza ich kompanię, a nawet poza rynek ubezpieczeniowy i reasekuracyjny.

Działalność ubezpieczeniowa – czyli (określaj ąc to możliwie najprościej) przyjmowanie na siebie finansowych skutków wystąpienia zdarzenia, którego sam fakt zaistnienia, czas lub wielkość jest nieprzewidywalna – wiąże się zawsze z olbrzymim ryzykiem. Dla bezpiecznego – tak dla ubezpieczonych, jak i ubezpieczyciela – prowadzenia takiej działalności potrzebne są wysokie kapitały, doskonałe statystyki i olbrzymia wiedza. Kluczowym zagadnieniem w prowadzeniu ubezpieczeń jest też stała kontrola jakości i ilości ryzyka, jakie jest przyjmowane do ubezpieczenia.

Ponieważ w praktyce nie istnieje firma, która mogłaby sama bezpiecznie ubezpieczyć wszystkie ryzyka, rozwinął się na świecie rynek reasekuracji, gdzie ubezpieczyciel może oddać część ryzyka przekraczającą jego możliwości. Jest to kapitalne ułatwienie dla ubezpieczających się – szczególnie dla dużych organizacji, które przy braku rynku reasekuracyjnego musieliby sami szukać czasem nawet kilku ubezpieczycieli, którzy razem mogliby przyjąć ich ryzyko.

Ubezpieczyciel zatem ceduje część swojego ryzyka na reasekuratorów, ci z kolei mogą dokonać retrocesji przyjętego ryzyka (bądź jego części) na innego reasekuratora, który będzie tu zwany retrocesjonariuszem (Rys.2)

Podobnie jak w przypadku zawierania transakcji forward na rynku finansowym, warunki reasekuracji podlegają indywidualnym negocjacjom między stronami, czasami przy pośrednictwie brokerów.

Rys. 2: Rynki ubezpieczeń, reasekuracji i retrocesji

Reasekurator (retrocesjonariusz)

Źródło: Centre Re

Na świecie reasekurację oferują przede wszystkim wyspecjalizowane w tym towarzystwa reasekuracyjne. Do trzech największych towarzystw reasekuracyjnych zalicza się obecnie Munich Re (Niemcy), Swiss Re (Szwajcaria) oraz General Reinsurance Corp. (Stany Zjednoczone).

Drugim dostarczycielem reasekuracji są zwykłe towarzystwa ubezpieczeniowe, które mogą prowadzić również działalność reasekuracyjną. Reasekuracja jest dla nich uzupełnieniem bezpośrednio przyjmowanych ubezpieczeń i może służyć np. do wyrównywania portfela.

Wreszcie trzecią – bardzo specyficzną ze względu na sposób organizacji, przyjmowania i podział ryzyka – częścią rynku reasekuracyjnego na świecie jest Lloyd’s of London. Korporacja zbiera – wg. różnych szacunków – od 8 do 12% globalnej składki reasekuracyjnej lecz udział ten, ze względu na niedawną aferę finansową, spada.

Należy ponadto uwzględnić alternatywne rynki reasekuracyjne – które są tematem tej pracy – uznawane za niedaleką przyszłość tej działalności. Wśród takich alternatywnych metod można wymienić sekurytyzację ryzyk na rynku finansowym oraz CATEX – internetowy rynek umożliwiający bezpośrednią wymianę homogenicznych pakietów ubezpieczeń.


[1] „World Map of Natural Hazards”, MunichRe, str.19

[2] oprac. własne na podstawie danych Munich Re, Swiss Re oraz publikacji „Securitizing Property Catastrophe Risk”, Federal Reserve Bank NY

[3] Property Claims Services

[4] ceny z 1999, porównywalne do danych z tabeli z niewielką korektą inflacji w USA.

Dodaj komentarz

Filed under Prace magisterskie z ubezpieczeń

Dodaj komentarz